Do Sypniewa pojechało niemalże najsilniejsze zestawienie. Zabrakło tylko Łukasza Smorągiewicza. Popularny "Golan" nie podał jednak powodów swojej nieobecności.
Na boisku naszego rywala pojawiliśmy się o godzinie 14:45. Po zapoznaniu się ze stanem murawy i zaaklimatyzowaniem się na obczyźnie udaliśmy się do szatni. Po odprawie prowadzonej przez trenera Markiewicza, o godz. 15:25 udaliśmy się na rozgrzewkę. Mecz rozpoczął się zgodnie z planem, o godzinie 16.
Do pierwszej jedenastki desygnowani byli: M. Chmielewski - Krajewski, Borkowski, Lemanek, Palewski, M. Dąbrowski, Chybiński, T. Dąbrowski, B. Chmielewski, Kołakowski, Markiewicz. Na ławce pozostało czterech zawodników w biało-zielonych strojach: P. Chmielewski, Małecki, Radzikowski i Rzepczyński.
Pierwsze fragmenty spotkania, to wyrównana gra obydwu drużyn. W 15 minucie chyba wszyscy oniemieli. Z ok. 27 metrów, Jarosław Chełchowski, środkowy pomocnik Sypniewian przymierzył w samo okienko. Nasz bramkarz nawet nie drgnął. W szatni z pokorą wziął całą winę za utratę bramki na siebie.
Kolejne minuty, to wciąż walka w środku pola z lekkim wskazaniem na naszą drużynę. Widać było, że zawodnicy Orła są lekko stremowani debiutem w LO. Wiele niedokładnych podań gospodarzy dawało nam szanse na wyprowadzanie akcji. Faule w środku pola, rzuty rożne i wrzuty z autu stwarzały zagrożenie pod bramką przeciwnika. Dobrze dysponowany tego dnia Hubert Lemanek bił większość piłek. Po jednym z rzutów rożnych w 27 minucie zdobyliśmy bramkę. Bartek Chmielewski dopadł do 'niczyjej' piłki w polu karnym Sypniewa i z 5 metra uderzył obok stojącego vis-a-vis bramkarza. Do przerwy obraz gry nie uległ zmianie. Zarówno goście, jak i gospodarze mieli swoje szanse. Zawodziła skuteczność.
W 46 minucie za młodego Chmiela pojawił się Karol Radzikowski. Początek drugiej części, to lekka przewaga Sypniewian. Naszą główną bronią nadal były stałe fragmenty gry. Za każdym razem brakowało stanowczości w polu karnym rywala. Orzeł nie wykorzystał trzech sytuacji sam na sam. W 75 minucie, za Radzikowskiego pojawił się Przemek Chmielewski. W 80' za Kołakowskiego wszedł Rzepczyński, a w 87', za Markiewicza - Małecki. W 85' minucie mieliśmy okazję, aby wyjść na prowadzenie i tym samym może nawet wygrać mecz . W dogodnej sytuacji, źle zachował się jednak Łukasz Palewski.
Reasumując: zabrakło skuteczności, nad którą trzeba popracować. Na pochwałę zasługuje postawa Grzesia Chybińskiego. Po raz kolejny dostał szanse w dorosłej piłce i po raz kolejny nie zawiódł. Oby tak dalej.